7.12.08

Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść

Nie spodziewałem się, że bohaterem pierwszego wpisu na moim blogu będzie Adam Małysz. Ale po prostu nie mogę o nim nie napisać.

A zacząć wypada od słynnych słów: "Kończ waść, wstydu oszczędź"...

Facet zdobył w skokach niemal wszystko, co było do zdobycia. Stał się legendą tego sportu, idolem milionów Polaków, gwiazdą. Po co więc teraz rozmienia się na drobne? Po co wciąż skacze, skoro od dawna nie ma to żadnego sensu? Po co mu takie wyniki, jakie teraz osiąga? 14. miejsce na inaugurację sezonu, 25. wczoraj, 27. dzisiaj. Jak tak dalej pójdzie, przestanie się łapać do drugiej serii poszczególnych konkursów. Czy to wypada 4-krotnemu mistrzowi świata i 4-krotnemu zdobywcy Pucharu Świata?

Być wielkim mistrzem w swojej dyscyplinie to wielka sztuka. Ale jeszcze większą jest umiejętność powiedzenia "pas" w odpowiednim momencie. Tyle tylko, że mało kto to potrafi. A właśnie tacy mistrzowie zasługują na największy szacunek. Lennox Lewis odszedł na sportową emeryturę, jako aktualny mistrz świata wagi ciężkiej. Odszedł, choć za kolejną walkę mógł dostać kilkanaście milionów funtów. Michael Schumacher, 7-krotny mistrz Formuły 1, odszedł kiedy stracił tytuł na rzecz Alonso. A mógł zostać i skasować kolejne 30 milionów za sezon. Justine Henin była liderką rankingu tenisistek, kiedy powiedziała "dość". A przecież mogła jeszcze pojechać na kilka turniejów, gdzie za zam przyjazd organizatorzy jej płacili po setki tysięcy dolarów.

Adam Małysz nie potrafił wyczuć momentu, kiedy powinien odejść. W ubiegłym roku stracił Puchar Świata, nie wygrał ani jednego konkursu i sezon zakończył na 12. miejscu. Fatalnie? Nie w porównaniu z tym, jak jest teraz. Polski mistrz w ten weekend ledwie łapał się do finałowej trzydziestki...

"Nie wiem, co robię źle, technicznie skoki są całkiem niezłe" - komentuje swoje występy Adam Małysz.

Tymczasem komentarz powinien być zupełnie inny. "Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść... niepokonanym".

Nic dodać, nic ująć.

1 komentarz:

I.nna pisze...

Ha! Mam zaszczyt napisać pierwszy komentarz... Witam w blogosferze i liczę na częste wpisy.