16.2.09

Radwańska wygrała, Radwańska przegrała

Takiego meczu jeszcze w polskim tenisie nie było. W pierwszej rundzie turnieju w Dubaju Agnieszka Radwańska zmierzyła się z Urszulą Radwańską. Wygrała 121. w rankingu Ula, odnosząc pierwsze w karierze zwycięstwo nad rywalką z pierwszej dziesiątki. Żadnego innego wyniku nie mogło być...


Spiskowa teoria dziejów? Agnieszka podłożyła się siostrze, żeby ta mogła zdobyć punkty tak potrzebne do awansu do pierwszej setki rankingu? Bujda!

Agnieszka przegrała z siostrą dlatego, że od kilku dni ma anginę. Z tego samego powodu tak gładko poległa w piątek w ćwierćfinale w Paryżu (2:6, 0:6 z Amelie Mauresmo). Fatalnie się czuje, bierze antybiotyki i ostatnie, na co ma ochotę, to gra w tenisa. Do tego w Paryżu doznała kontuzji uda. Tak naprawdę nie powinna w ogóle lecieć do Dubaju. Poleciała, bo za nieobecność dostałaby ogromną karę finansową.

Dlatego wszystkie teorie spiskowe można wyrzucić do kosza, razem z opiniami, że Agnieszka dołuje, jest w kiepskiej formie i nic już z niej nie będzie.
Kiepska forma? Odliczając wpadkę w Australii (pokażcie mi takie, którym wpadki się nie zdarzają), był ćwierćfinał w Sydney, ćwierćfinał w Paryżu, trzy wygrane mecze w Pucharze Federacji. Trochę za wcześnie, żeby wieszczyć upadek...

A Ula? Wykorzystała słabszą dyspozycję siostry i 23 lutego po raz pierwszy w życiu wskoczy do czołowej setki światowego rankingu. Przy okazji zarobiła ponad 10 tysięcy dolarów, a na dwa razy więcej będzie miała szansę już jutro, w drugiej rundzie turnieju.

A skoro mowa o zarabianiu pieniędzy: dziś za pomocą sióstr Radwańskich, wyniku, którego można się było spodziewać oraz pewnej sympatycznej stronki bukmacherskiej, zamieniłem 50 złotych w nieco ponad dwie stówki.

18.1.09

Co nam pokaże Kubica?

Spokojnie, nie będzie żadnych obscenicznych szczegółów. We wtorek w Walencji odbędzie się oficjalna prezentacja nowego bolidu zespołu BMW Sauber. Z najważniejszych gości będą tam obecni między innymi Robert Kubica oraz ja ;)

Co do bolidu - trudno się spodziewać czegoś zaskakującego. Prezentacje miały już Ferrari, McLaren i Toyota. Wszystkie bolidy wyglądają bardzo podobnie (niektórzy by powiedzieli "oldschoolowo", ale ja nie znoszę takich słów): mają wielkie przednie skrzydła, malutkie z tyłu i są niemal pozbawione elementów aerodynamicznych na karoserii.

BMW też Ameryki nie odkryje, ich bolid będzie bardzo podobny. Po co więc jechać do Walencji? Choćby dlatego, że zamiast minus 5 tam jest plus 15. Prawda, że brzmi sympatycznie? ;)

8.1.09

Popsuta ikona seksu

Maria Szarapowa - najlepiej zarabiająca sportsmenka świata, najczęściej wyszukiwana w google.com i yahoo.com sporsmenka, prawdopodobnie najbardziej znana na świecie kobieta, uprawiająca sport.
Jaki przymiotnik najczęściej występuje przy jej nazwisku? Piękna, seksowna, śliczna? W każdym razie - coś w tym stylu. I o tym właśnie będzie dzisiaj. Bo ja (wiem, wiem, niektórzy powiedzą, że jestem ślepy, a inni od razu odeślą mnie do psychiatryka) uważam, że koleżanka Masza jest co najwyżej przeciętna. Dowody? Proszę bardzo.





To ma być ideał piękna, symbol doskonałości i ikona seksu? To ja dziękuję bardzo! Bo prawda jest taka, że to tylko wysportowana, przeciętnie ładna dziewczyna z mroźnej Syberii, wychowana, a przede wszystkim wypromowana w Stanach. Bo, nie oszukujmy się, właśnie o promocję i genialny marketing tu chodzi. Bo kiedy o kimś usłyszymy milion razy "piękna", "cudowna", "śliczna", "seksowna", to w końcu większość z nas zacznie w to wierzyć. Tak to już działa.

Szarapowa jako czołowa tenisistka świata to jedno, ale Szarapowa jako ikona, symbol itp., to zupełnie co innego - coś przynoszące setki razy większe dochody. Nie możemy z tym walczyć, nie możemy spowodować, że zostaną anulowane jej milionowe kontrakty. Ale możemy przestać wierzyć i powtarzać, jaka to piękna ona jest.

Powiecie: złośliwie wstawiłem tylko takie zdjęcia, na których brzydko wygląda. Ok, może nie byłem całkiem rzetelny. Ale po co miałem wstawiać na przykład takie fotki, na których Szarapowej jest może 15 procent, a reszta to znakomity makijaż, świetny fotograf i jeszcze lepszy photoshop...?


Jeszcze słówko o samej Szarapowej - bardzo mi jej szkoda, bo pół poprzedniego sezonu miała stracone z powodu kontuzji, a wiele wskazuje na to, że w tym roku wcale nie będzie lepiej. Zrezygnowała z występu w pokazówce w Hong Kongu i niewykluczone, że nie zagra też w Australian Open (początek za niewiele ponad tydzień), gdzie przecież miała bronić tytułu.

Zresztą, wam, świntuchy, tak naprawdę i tak chodzi o zupełnie co innego, prawda?

7.1.09

Pij mleko, będziesz wielka...

Dziś będzie o tenisie. Na początek zagadka: czyje ramiona są na tych zdjęciach?


Rafael Nadal? Roger Federer? Może chociaż Łukasz Kubot? Nie? To Dinara Safina, rosyjska tenisistka, trzecia w światowym rankingu. W "całości" prezentuje się tak:


Co tu dużo gadać - kawał baby. Chodzę na siłownię trzy razy w tygodniu, sporo się ruszam. Szczerze? Chciałbym mieć takie bicepsy, jak koleżanka Dinara.

Safina, jak już napisałem, jest trzecia w rankingu. To efekt eksplozji jej formy i talentu. Nie piszę o innych eksplozjach, bo nikt jej za rękę nie złapał. Ale zanim zaczęła wygrywać mecz za meczem, wyglądała "nieco" inaczej...

Kto chce - niech wierzy w witaminy, mleko i inne sposoby na wzmocnienie. Kto jest mniej naiwny - niech spyta o środki dopingujące. Tak jak napisałem - nikt nikogo za rękę nie złapał - pewnie dlatego, że trudno chwycić TAKĄ łapę ;)
Inna sprawa, że często w tenisie zdarzają się dziwne wahania formy połączone z wcześniejszym leczeniem kontuzji. Polega to na tym, że zawodniczka znika na kilka miesięcy (leczy się). Potem wraca na korty nabita mięśniami jak "Pudzian" i przez jakiś czas demoluje rywalki, wygrywa co się da i... znowu znika. Przodują w tym siostry Williams. Oczywiście - można powiedzieć: są tak dobre, że mogą grać rzadko. Ok. Ale można też powiedzieć, że coś tu śmierdzi...

Dwa lata temu napisałem książkę o dopingu w boksie zawodowym. Chodziło o czołowych polskich bokserów. Człowiek z ich środowiska opowiedział mi o kulisach stosowania dopingu (dodajmy, że powszechnego wśród bokserów). Wszystko jest banalnie proste, a opiera się na tym, że pięściarz wie, kiedy będzie walczył. W czasie powiedzmy 3-miesięcznego okresu przygotowawczego stosuje nie tylko mleko i witaminy, ale także różne środki powodujące przyrost mięśni. Następnie łyka specjalne specyfiki, wypłukujące z organizmu ślady "koksu". Wygląda potem jak skrzyżowanie Terminatora z "Dominatorem", ale na kontroli po walce jest czysty. Proste?

Chciałbym wierzyć, że w tenisie jest inaczej, ale nowy image Dinary skutecznie mnie z tego leczy. I to dziwnym trafem tak przypakowała akurat w ciągu 2-miesięcznej przerwy w sezonie...

Dla tych, który wierzą w czystość sportu rada: pijcie mleko i łykajcie witaminę C, a będziecie wyglądać tak:

Steve Cunningham, boks

5.1.09

Kubica na to zasłużył!

Ależ się zrobiło zamieszanie po ogłoszeniu wyników plebiscytu na Najlepszego Sportowca Polski 2008. Wygrał Robert Kubica i według mnie bardzo dobrze. Ale przez wszelakie media przewala się fala krytyki. Że nie zasłużył, że to cyrk, absurd, skandal itp.

Krew mnie zalewa, gdy słyszę, że w roku olimpijskim powinien wygrać olimpijczyk. Nie mam nic przeciwko. Trzeba było zdobyć po kilka medali, albo pokazać się w naprawdę ważnych dyscyplinach. Gdyby Usain Bolt był Polakiem, zgarnąłby nagrodę dla najlepszego sportowca na bank. Albo gdyby któryś z pływaków wyłowił z basenu nawet nie osiem złotych medali, jak Phelps, ale chociaż ze 3.

Padają argumenty, że Blanik, czy Majewski zostali mistrzami, a Kubica był "tylko" czwarty. Ludziska! Gdyby Robert Kubica został mistrzem F1, ogłaszanie plebiscytu w ogóle nie miałoby sensu, bo zająłby w nim pierwsze cztery miejsca!

Prawda jest taka, że różnych sportów po prostu nie da się porównać. Można za to próbować spojrzeć na to z innej perspektywy: jak trudno w danej dyscyplinie dotrzeć na szczyt.

Ile osób na świecie uprawia gimnastykę artystyczną? Ile skacze na nartach, pcha kulą czy rzuca dyskiem? Z całym szacunkiem dla naszych mistrzów w tych sportach, ale są to NISZOWE DYSCYPLINY. W przeciwieństwie na przykład do tenisa, w którego codziennie ZAWODOWO gra kilka tysięcy ludzi, kolejne kilkanaście tysięcy trenuje jako juniorzy, a miliony codziennie grają dla przyjemności. Podobnie rzecz ma się na przykład z piłką nożną. Dlatego na przykład, gdyby któryś z naszych kopaczy nagle eksplodował talentem, przeszedł do Barcelony i strzelił w sezonie 25 goli, w tym dwa w finale Ligi Mistrzów i 3 Realowi na Santiago Bernabeu, to też zasłużybły na tytuł Sportowca Roku, nawet bez medalu olimpijskiego...

Dlatego, skoro ktoś mówi o "skandalu", to dla mnie może nim być dopiero 9. miejsce Agnieszki Radwańskiej. Nie zdobyła medalu, to prawda. Ale ona miała w sezonie 30 turniejów, a nie tak jak medaliści - tylko jeden. I osiągnęła wynik, jakiego w polskim tenisie nie było nigdy. Nawet za Fibaka. Za mało? Mniej niż na przykład medal Mai Włoszczowskiej? Widocznie...

A Kubica? Ludzie! Facet z kraju, który nigdy się nie liczył w wyścigach samochodowych, nie ma prawdziwego toru i żadnych tradycji, facet bez wsparcia sponsorów i wielkich firm - trafia do najbardziej elitarnego sportu na świecie. Do sportu, na który największe koncerny samochodowe wykładają po kilkaset milionów euro rocznie. Myślicie, że trafił tam za ładne oczy?! No więc trafia tam, i jeżdżąc w mocnym (ale znacznie słabszym od najlepszych) zespole wywalcza Pole Position, wygrywa wyścig i niemal do końca sezonu walczy o tytuł mistrza świata. W sporcie, który ogląda cały świat, miliardy ludzi. Mało?

Na koniec: ja bardzo, naprawdę bardzo szanuję Leszka Blanika, Tomasza Majewskiego, czwórkę podwójną i resztę medalistów. Szymek Kołecki jest nie tylko moim kolegą, ale też wzorem, serio - podziwiam gościa, bo jest prawdziwym wojownikiem i kozakiem jakich mało.
Ale Kubica to naprawdę jest inna półka, najdroższy, najbardziej prestiżowy i elitarny sport. I on jest tam przez ekspertów nazywany przyszłym mistrzem. To nie jest mało.

Gdzieś usłyszałem argument, że Lewis Hamilton został mistrzem świata, a plebiscytu na Sportowca Roku w Anglii nie wygrał. Był drugi za Chrisem Hoyem. Ok. Ale Chris Hoy wywalczył trzy złote medale w Pekinie, czyli dokładnie tyle samo, ile... cała reprezentacja Polski! A poza tym, Hamilton został mistrzem, ale popełnił w sezonie masę błędów. W przeciwieństwie do Kubicy.